Romanul „America de peste pogrom” în traducere poloneză

Romanul America de peste pogrom in traducere poloneza

Romanul America de peste pogrom al scriitorului Cătălin Mihuleac a apărut în traducerea poloneză a profesorului Kazimierz Jurczak la Editura Noir sur Blanc în martie 2023. 

Cu tilul Złota dziewczynka z Jassów, versiunea poloneză a beneficiat de sprijinul acordat de Institutul Cultural Român prin programul de traduceri Translation and Publication Support Programme. 

America de peste pogrom de Cătălin Mihuleac

Traducere: Kazimierz Jurczak, Oficyna Literacka Noir sur Blanc, 2023

Cel mai bun roman european al anului 2020 conform revistei literare „Transfuge”

America de peste pogrom evoluează pe două mari planuri aparent divergente. Primul, situat in România interbelică și bazat pe documente istorice și pe mărturii din arhiva secretă din epocă, face dezvăluiri senzaționale despre viața social-politică și convulsiile interetnice din acea perioadă.

Al doilea plan este construit in jurul unei familii de evrei americani din anii 2000, specializată în comerțul cu mărfuri second-hand. O familie fără trecut, în aparență, ai cărei membri sunt ghidați doar de pragmatismul vremurilor noastre, unde totul – de la haine până la idei și chiar nostalgii – este „la mâna a doua”.

Cătălin Mihuleac reușește să impună atenției publice evoluția acestui „dosar de existențe” internațional, ale cărui file, redate prin tensiunea și culoarea decupajului filmic, uimesc și emoționează pe întreg parcursul lecturii. Noul sau roman pledează pentru reconcilierea cu ceilalți, dar, în primul rând, pentru reconcilierea cu tine însuți. Este o invitație la înțelegere și toleranță, care leagă ingenios sute de destine și trei orașe cu istorii fabuloase: Iași, Washington D.C. și Viena. (polirom.ro)

Cătălin Mihuleac este prozator și dramaturg. Ultimele cărți publicate sunt: Zece povestiri multilateral dezvoltate (2010), Aventurile unui gentleman bolșevic (2012), America de peste pogrom (2014 și 2017) și Ultima țigară a lui Fondane (2016). Este doctor în filologie al Universității „Al. I. Cuza“ din Iași, cu teza Pamfletul și tableta, jurnalism sau literatură?, publicată în 2009. În ultimii ani, edițiile în limbile germană și franceză ale romanului America de peste pogrom au atras atenția atât presei literare, cât și publicului. Ediția franceză, Les Oxenberg & les Bernstein (Editions Noir sur Blanc, 2020) a primit premiul Meilleur roman européen 2020 acordat de revista literară Transfuge. Ediția în limba germană (Oxenberg & Bernstein; Paul Zsolnay Verlag, 2018) a fost clasată pe locul 5 în topul canalului de televiziune SWR2 din iunie 2018, top dedicat celor mai bune apariții editoriale din Austria, Germania și Elveția și a fost nominalizată la premiile Târgului de carte de la Leipzig (2018). În colecția „821.135.1 – Scriitori români contemporani“ a mai apărut romanul Deborah (2019). (humanitas.ro)


Cu ocazia Zilei Naționale a Lecturii în România, 15 februarie, împreună cu Editura Noir sur Blanc, ICR Varșovia a publicat un fragment din cartea America de peste pogrom, pe care vă invităm să-l citiți mai jos. 

Vă invităm la lectură!

***


ZŁOTA DZIEWCZYNKA Z JASSÓW
Tytuł oryginału: America de peste pogrom
Przekład z języka rumuńskiego: Kazimierz Jurczak
Premiera: 15.03.2023 r., Wyd. Noir sur Blanc

„[...] Różnica czasu powoduje, że kobieta inaczej odczuwa swoje 33 lata. Inaczej ciążą one w Rumunii, a inaczej w Ameryce.

W moim kraju, jeżeli jesteś samotną kobietą po trzydziestce, to wszyscy widzą twoje miejsce na parkingu w części przeznaczonej dla osób niepełnosprawnych. Niezamężna, bezdzietna, pozbawiona przywileju słuchania wciąż tego samego głosu, który ci powie „dzień dobry” i „przepraszam”, niemająca nikogo, komu mogłaby się odwdzięczyć słodkim albo kwaśnym całusem za naprawienie cieknącej rury w łazience. Albo za wymianę uszczelki w baterii kuchennej.

Nie, to nie są fantazje erotyczne z hydraulikiem. Ty potrzebujesz hydraulika z wkładką duchową. Na brak okazji nie możesz narzekać, ale odeszła cię już ochota dzielenia przepoconej pościeli z nocnymi pasażerami na gapę. Masz dość porannych odwiedzin w aptece, kupowania tabletki dzień po i czegoś skutecznego na grzybicę pochwy. Szukasz i tracisz już nadzieję, że znajdziesz. Idziesz naprzód po omacku.

W Stanach mam dla siebie zupełnie czyste płótno, na którym namaluję, co zechcę. Znają tu Polaków, Francuzów, Meksykanów. Każda nacja ma tu swoją markę. Rumuni nie mają, bo temat jest świeży. W Ameryce mam zaledwie 33 lata i ważny atut: nie wlokę za sobą żadnego ciężkiego bagażu, rozwodów, odwyków, prób samobójczych. Ani dzieci, od których powinnam była zacząć. Nawet 30 kilo ponad normę nie mam. Mam przeszłość, jak wszyscy, ale zbyt banalną, by mogła zainteresować FBI czy CIA. Na swój sposób jestem dobrą partią. Na ich sposób też.

Nie zostałabym żoną Bena i synową Dory bez tych trzech próbnych miesięcy, nie eksportując do Rumunii towaru firmy Bernstein Vintage Ltd. i nie ucząc się skomplikowanej materii ich biznesu, który jedynie wydaje się prosty. Biznes wielowiekowy, który potrwa do końca świata i jeden dzień dłużej.

Handluje się używaną odzieżą dwojakiego rodzaju. Są ubrania mające własną story, ubrania vintage dla dotkniętych kryzysem tożsamości oraz ubrania z gatunku I’m sorry dla cierpiących na brak pieniędzy.

W moją pierwszą amerykańską noc czułam, że się duszę. Dławił mnie bunt. Tylko po to zrobiłam taki szmat drogi przez ocean? Dla czegoś takiego nie przeszłabym nawet przez bajoro, jakim był Milcov. Co ja robię? Wracam do czasów, gdy sprzedawałam szmaty w akademiku?

Pracuję cały boży dzień w hali, gdzie się sortuje ubrania, razem z dziewczynami z Gwatemali. Cztery grupy, które nie przystają ani na chwilę. Elisa jest najstarsza stażem, pracuje w firmie od 10 lat. 50 tygodni w roku razy 5 dni razy 10 godzin pracy na stojąco. Ma przed sobą 20 kartonowych pudeł dla każdej kategorii ropa usada, ciuchów darowanych przez gringos. Trykoty są czterech rodzajów: z długim i z krótkim rękawem, pierwszej i drugiej jakości. Dwa gatunki dżinsów, ubranka dziecięce, prześcieradła, ręczniki. Itd. Dużo.

Oczy są dla Elisy dodatkiem. Wystarczą palce, które mówią, czy z worka wyjmuje trykot, czy sukienkę, z gatunku premium czy drugiego sortu. Szuka dziur i plam po sosie. Sosy niszczą ubrania. Sosy niszczą świat.

Do oddzielnego pudła wkłada ubrania w rozmiarze XXXL. Ubrania de gordo dla tłuściochów. To pudło zapełnia się kilka razy w ciągu dnia, częściej niż inne. Ludzie wciąż puchną. Ktoś ich nadmuchuje z pomocą frytek i hamburgerów. Mając za plecami 20 kartonowych pudeł z odzieżą, Elisa może sporządzić rzetelny raport o stanie zdrowia narodu. Ameryka jest coraz bardziej pękata. Ona o tym wie, czuje to pod palcami. Nie musi słuchać wiadomości, nie musi czytać gazet, nie musi odwiedzać szpitali. Zaciska palce. Dla niej szpital jest czymś gorszym niż kostnica.

Do przerwy obiadowej o 13.00 jeszcze daleko. Do tego czasu dziewczynom nie wolno niczego przełknąć. Ubrania i jedzenie nie tworzą dobrego sąsiedztwa. Ale one nie frajerki, jedzą po kryjomu. Czekają, aż Gladys, szefowa, odejdzie na bok. Biorą do ręki trykot, oglądają go z udawaną uwagą i zasłonięte, pogryzają jabłko. Potem łyk pepsi. Czasami puszka napoju leży zapomniana w kartonie z trykotami i podczas pakowania wylewa się on z niej, mocząc 30 kilogramów towaru. Winowajczyni wylatuje z pracy. Płacze, przyrzeka, że nigdy więcej, błaga. Gladys jest niewzruszona. Na odchodnym dziewczyna kopie z całych sił puszkę pepsi, a reszta w pełni się z nią zgadza. Szkodliwy napój, prawdziwe nieszczęście galaktyczne.

Co 20 minut pojawiają się chłopcy pchający przed sobą kontenery z drewna i metalowej siatki. Można by pomyśleć, że są na ściernisku, zbierają skoszone ciuchy. Kontenery wypełniają się kartonami. Przychodzi czas na trzech operatorów wózków widłowych. Spichlerz się zapełnia, zapowiadając urodzajny rok.

Moje zadanie polega na wybraniu towaru do Rumunii. Mam zdecydować, co się sprzeda, a co nie. Mam przewidzieć, w jakim kierunku zmierza mój kraj pod względem odzieżowym, wczuć się w gusta rodaków, ustalić, czego chcą dzisiaj, i odgadnąć, czego będą potrzebowali jutro, uwzględniając to, czego pragnęli wczoraj. Mam spełnić oczekiwania kraju, nawet te, o których on jeszcze nie wie.

Klasyczny klient oczekuje ubrań najlepszego sortu w niskich cenach. Ostatecznie może przystać na drugi gatunek, ale jedynie za cenę najniższą. Mój kraj jest biedny. Podobnie jak wszystkie inne, gdzie ten biznes kwitnie. Gwatemala i Rumunia, miejsca, gdzie populacja jeszcze nie utyła. W Ameryce Południowej obuwie rozmiaru 46 nadaje się co najwyżej na wystawę sklepową reklamującą tanie ciuchy. Ma być widoczne z daleka i przyciągać uwagę. Odzież w dużych rozmiarach ma wzięcie jedynie w okolicach karnawału Santa Maria de Guadalupe. I to nie w każdy dzień karnawału.

Muszę wykonywać ruchy szachisty. Jeśli Ameryka kaszle, reszta świata łapie grypę. Wkrótce z którejś ze stacji orbitalnych będzie można dostrzec, jak Terra wydłuża pasek o jeszcze jedną dziurkę. Hamburger i frytki już to ogłaszają z wysokiej trybuny, pod przysięgą.”


Przekład z języka rumuńskiego: Kazimierz Jurczak